Śnił mi się zamek z labiryntem, o zmieniających się przejściach…. Byłem tam z jakąś grupą chyba młodzieżową, której przykazano być razem, ale uciekłem od nich na paluszkach. Na korytarzach uciekałem przed sprzątaczką, potem odgoniłem dwa koty od spacerującego tam pawia. Następnie spotkałem mojego ojczyma, który namalował portret szatana o czarnych oczach i powiedział mi, że to ja nim jestem. I że mam za zadanie przejąć ten zamek, że to będzie trwało pewnie ze 100 lat, ale moje brązowe oczy już powoli zaczynają być czarne. Poza tym dowiedziałem się, że właścicielka zamku, sprzątaczka i paw – to jedna osoba.