hmmm
Jakiś czas temu mieszkałem na kempingu. W międzyczsie przestaliśmy mieszkać razem z Basią. Wzięła sobie domek dalej i powoli cała moja historia już jej nie dotyczy. Planowo miałem wyprowadzić się pod koniec października do nowego mieskzanka. Tam też miała dojechać moja mama z rzeczami i ignackiem.
Plan wziął trochę w łeb. Po akcji z sąsiadem okazało sie, że właściciel kempingu chce nas wyrzucić [twierdził że nie miało to nic wspólnego ze sprawą z psem, ale może były to proste perturbacje posąsiadowe].
Wyrzucić się nie dałem od razu. Wynegocjowałem kilkudniowe opóźnienie wyroku i znalazłem pokój dla siebie u znajomego z pracy.
Niestety przez całe zamieszanie straciłem dwa tygodnie na szukanie mieszkania na bardziej stałe.
Tuż przed przyjazdem ekipy [do której dołączyła jeszcze niespodziankowa Madziara] udało się mi znaleźc miejsce, które nas wszystkich poieściło. Niestety tylko tymczasowe, do 4-go stycznia mam więc gdzie mieszkać. Iggi został.
ignacy i psychu w gorącym uścisku
Madziara chce przyjechać do Utrechtu w lutym/marcu. Basia pojechała do polski z moją mamą.
madziara

Plany na teraz są takie:
Nie mam pomysłów jeszcze na święta i sylwestra. Może wpadnę do Niemiec, do Tuebingen pogadać z Basią Piotrkowską. Potem , gdzieś za 3 miesiące planuję wpaść do australii do Dacza – zapewne przez Londyn [mama ma tam spotkanie z naszą kuzynką [ciotką?] z ameryki] i Manchester [tam wysłałem na emigrację tatę i chciałbym zobaczyć jak mu idzie].
Jeśli się uda – to może wpadnę do Polski, ale nie mam na razie żadnych pomysłów jak to zorganizować. Na konferencję klimatyczną też nie dojadę – bez paczki granatów myśłę, że bez mojej obecności poradzą sobie wszyscy lepiej.
W tej chwili szukamy z Iggim jakiegoś mieszkania na bardziej stałe – minimum 3+ miesięcy. Dalej nie wiadomo dokładnie ile on tu wytrzyma, ani na jakich saniach dojedzie tu Madziara…
Jak dowiem się jak jest w Australii, zostanie mi tylko kanada do looknięcia. A tam może czeka mnie David Suzuki