Dzień 4.

Własnie wróciłem z doliny rospudy.
Jechałem z Adrian z Zielonych, Tosią i Asią z Greenpeace. Na miejscu była Milena, Szczepan, Kuba i Kudłaty [to ze znajomych twarzy].
Wychodząc z pociągu dowiedzieliśmy się o decyzji premiera. Ja się ucieszyłem, Asia mniej, bo nie wiedziała co robić, Tosia się popłakała dzwoniąc do domu.

W sumie to jest właśnie to. Jadąc mieliśmy ze sobą pakiet emocji. Przecież mogło dojść do przepychanek z ludźmi, myślę, że każdy liczył się z możliwością jakiś obrażeń. Poświęciliśmy swój czas i energię na coś co ważne było dla nas ideologicznie. Ja się nie rozpłakałem, ale może dlatego, że nie mam rodziny do której mógłbym dzwonić? W każdym razie wtedy dostrzegłem jak dbobrze, że potrafimy razem coś zdziałać, i że to jest dobre.

Dotarliśmy do obozu, choć pierwsza odpowiedź była, że możemu już jechać z powrotem. Udało się nam udzielić kilku wywiadów w mediach, o Rospudzie i o tym, że nie do końca wierzymy deklaracjom premiera…

Pomogliśmy zebrać obóz, a wieczorem poszlliśmy zwiedzać las nad doliną. Grupa wycieczkowa rozdzieliła się i wycieczka trwała 4, 5, lub 8 godzin – w zależności z którą grupą się wracało. ;]

Bitwa została wygrana nim dojechaliśmy, ale warto było pojechać, choćby ze względu na pojawienie się wśród obrońców doliny Zielonych 2004. Prócz nas byli: greenpace, pracownia na rzecz wszystkich istot, inne mniejsze stowarzyszenia pro-ekologiczne i ekolodzy.

Cały czas są prowadzone prace budowlane, w sumie do samej granicy lasu –
czyli, że za publiczne pieniądze buduje się drogę donikąd [jeśli będziemy
mieć unijny wyrok chroniący dolinę]. Nadal wewnątrz obszaru chronionego są
zaznaczone taśmami obszary do wycięcia, pilnowane przez ochronę budimexu.

Byłem za to, po 10 latach na rynku w Augustowie [Nie miałem czasu sprawdzić czy jeszcze sprzedają pyszne sałatki na rogu, ale bar stoi na miejscu] i nikt mi nie powiedział złego słowa, choć widziałem plakat reklamujący patrole obywatelskie.

I spotkałem kolejną miłość mojego życia. Ma na imię Zdziś [jeśli dobrze pamiętam] i jest biały w jasnoszare paski, jak tylko się wyprowadzę gdzieś gdzie będę miał miejsce, sprawdzę czy żyje i przywiozę go do siebie.
zdzis-kot

Aaa i jeszcze jedno… jadąc nie wziąlem śpiworka, a że dowiedzieli się o tym gdzie trzeba i bym nie marzł w nocy – Kaczyńscy odwołali buldożery.
Jak melorecytował Halama:
„Ja wiedziałem, że tak będzie – on nie wziął śpiworka”