Dziś wyjazd na planszówki do gawrona, połączony z tradycyjnym jedzeniem sushi, a u mnie bałagan po topieniu marzanny. Do tego sieć działa jak strumień z kroplówki, więc nic nie zrobię. Matka zaprasza na śniadanie świąteczne, ale że już 13-ta, to chyba zjem obiad.

Jak wrócę, to może napiszę w końcu o tym że ten kraj to wieś, o złych rozwiązaniach w Katowicach i o Tybecie…