Pisze z biblioteki – a tu nie ma polskich znakow ;/

Wyobrazmy sobie, ze ktos mialby znajomych wsrod marokanczykow w Holandii i poszedl by z nimi wieczorem „na miasto”. Co moglby ujrzec? Na przyklad o watpliwej legalnosci knajpke, gdzie sami faceci w liczbie z trzydziestu graja w bingo, z ktorego zyszkow, zapewne nikt nie odprowadza podatku. Zobaczyc moglby ktos jak ci mili panowie maja „mordy obdrapane, wlosy jak badyli” ;] Cale szczescie, ze znajomymi, ktorzy wiedzieli jak po arabsku i niderlandzku powiedziec „salem alejkum”- obylo sie bez „nic nikomu nie mowili, tylko w morde bili”.
W kazdym razie dottrzec w ten sposob mozna do jednej z tajemnic – jak wyglada kultura arabska – tudziez marokanska. Nie ma to nic wspolnego z dyskotekami europejskimi. To po prostu inny sposob zycia-bycia.

To tyle – teraz na obiad i do pracvy, a po nim wolny dzien… Basia mieszka w innym domku i nie dzielimy jednego lozeczka.
Ale czekam na posilki z Polski – na razie w postaci meskiej.
Daah ;]