Żyję w domku nr 10, o nazwie Bastion. Obok nas mieszka dość duży sąsiad [nasterydowany były trener kickboxingu z hawajów] z nową żoną [holenderką], obok nich mieszka Basia.
Wczoraj koło 15, jak wstałem zobaczyłem, że jest zimno i pada oraz, że buldog sąsiada, jest wystawiony na deszcz w metalowej klatce. Pies drżał, więc pomyślałem, że może coś się stało i że nie ma żadnego przykrycia, które zazwyczaj go chroniło, więc wziąłem karimatę i ręcznik, ręcznik dałem mu do klatki, a karimatę, na górę, po czym zastukałem do sąsiadów, żeby może ich obudzić.

Charlie i Bungee w szczęśliwszych chwilach.
charlie i pies

Otworzył mi facet i powiedział, zebym zabierał swoje rzeczy, to jest jego pies i musi być ukarany i mam natychmiast spadać.

Nie widać na zdjęciu – było zimno, może 10 stopni i padało co 20 min.
bungee_dog

W szoku wziąłem rzeczy i poszedłem do domu, ale po 10 minutach przemyślałem sprawę i poszedłem przekonać go, zeby zabrał psa pod dach, ale zacząłem pytaniem czy może mi powiedzieć o co chodzi. Wtedy Charli [tak ma na imię] powiedział, że mam sp…* to jego dom, że mam się wy…* i ogólnie nie moja sprawa.
Odszedłem, ale uznałem, że sprawa jest moja, bo podobne tortury na ludziach stosowano już dawno w azji i nie jest to normalne. Dlatego poszedłem do naszych właścicieli, żeby powiedzieć im o problemie.
Żona właściciela miała jakieś spotkanie i kazała mi przyjść o 17, powiedziałem, że jestem wtedy w pracy, a że sprawa sie dzieje teraz, to mogę zadzwonić na policję. Na co ona odpowiedziała, że lepiej nie, że sama to wszystko załatwi.
Poszedłem do domu, pożyczyłem od Basi komórkę, zrobiliśmy filmik i zdjęcie jak pies wygląda i zebraliśmy się do pracy. Przed wyjazdemz ośrodka stanąłem z Basią przed recepcją, żeby wziąć numer telefonu i spotkałem Charliego, który z daleka zaczął na mnie krzyczeć – wiem gdzie mieszkasz, uważaj w nocy itp.
W pracy byłem zajęty, ale po 18 zadzwoniłem zapytać co zdziałali właściciele w tej sprawie. Dowiedziałem się, że nie wiedzą dlaczego, ale pies jest karany i ma być na dworze całą noc.
Nie wiedziałem co robić cały wieczór. W końcu uznałem, że muszę zobaczyć jak to wygląda sam i najwyżej wtedy zadzwonię na policję. Kiedy po 24 skończyliśmy pracę i z trochę bojącą się Basią przyjechaliśmy do domków. Zobaczyłem, że klatka jest przesunięta pod dach i na górze leży już jakiś koc, pies nie wygląda na torturowanego. Uznałem, ze koniec sprawy i mogę już zająć się moimi sprawami.
Rano, koło 10 [poszedłem spać koło 4] obudziła mnie właścicielka, mówiąc że to ostatni dzień mojego mieszkania tutaj, bo ja i Charli mamy się wyprowadzić…