Pierwszy raz spróbowałem zorganizować święto latawca.

Na 10 osób, które się zgłosiły — doszły dwie i dwie chciały się spóźnić. Na tyle liczyłem, więc było wszystko zgodnie z planem.

Mieliśmy dwa latawce. W smogu i bezwietrznej pogodzie — najpierw próbowaliśmy pod wierzą spadochronową, potem stanęliśmy na górce, pod kościołem i tam z górki chcieliśmy puścić latawce…

Niestety latały tylko przy zbieganiu na dół i to czasem, kiedy nie ryły trawy za nami ;]

Po Jakiejś godzince biegania wypiliśmy herbatę z kubeczka szklanego i zrobionych na nasze potrzeby z papieru, bo zimno było i poszliśmy na herbatkę domową i stroopwafele na wawelską ;]